koncert przerwano, bo oberwanie chmury było tak duże, że w kilka sekund byliśmy wszyscy, bez względu na sektor, w którym staliśmy/siedzieliśmy, mokrzy. łącznie z samą gwiazdą wieczoru. niebezpieczeństwo było tym większe, że nad maltą niebo zrobiło się czarne i przecinały je coraz dłuższe i bardziej kolorowe błyskawice. w tej sytuacji koncert został przerwany. wszyscy totalnie przemoczeni udaliśmy się do domu. woda płynęła po nas, po drogach, chodnikach, samochodach, autokarach, wszędzie. jakby doszło do powodzi. ale jezioro nadal było na swoim miejscu...
bieg do samochodu zaparkowanego 20 minut od miejsca zdarzenia
czy bieg do auta miał w tych warunkach jakiś sens? / ile osób zmieści się pod jednym parasolem?
następnego dnia okazało się, że jest nadzieja, małe światełko w tunelu. nelly nie pojechała do moskwy, tylko postanowiła dać Poznaniowi jeszcze jedną szansę i zaśpiewać. problem polegał tylko na tym, że nasze bilety uległy totalnemu zniszczeniu... jakimś cudem, po zastosowaniu kombinacji alpejskich udało nam się jednak dotrzeć drugiego dnia na koncert.
było świetnie. mnóstwo ludzi, wspaniała atmosfera. a padający tego dnia deszcz, to drobna mżawka w porównaniu z dniem poprzednim...