środa, 25 czerwca 2008

znaki

w ogrodzie pojawił się bocian, nie mogłam w to uwierzyć. jakby nigdy nic przechadzał się za oknem, ominął fabiańską i udał się na poszukiwanie smakołyków. i nawet znalazł je w naszej trawie. nie tylko ja zdziwiłam się tym faktem. to zaskakujące, ale bociek absolutnie się nie bał, pozował dumnie do zdjęć. i nawet macherzy, którzy zjawili się u nas licznie w tym tygodniu - tynkują nasz domek nie mogli wyjść z podziwu. zbiegli się całą chmarą i gapili na boćka. a ten jakby nigdy nic, ucieszony rosnącym audytorium polował na robaki...

zastanawiające.

nie aż tak bardzo. przeczucie mnie nie myliło. to musiał być znak. wieczorem sms od przyjaciółki E. - na świecie pojawiła się jej siostrzenica kornelka. a więc ten bocian to był znak, że to już, dziś, tego właśnie dnia.

nie na bocianie się skończyło.
J. wychodząc do pracy musiał podzielić się trawnikiem z sarenką. ona także zainteresowała sie naszym trawnikiem. uznała, że skoro bocian, zające i kuropatwy mogą po nim biegać, ona także. no i postanowiła przyjrzeć mu się bliżej. ciekawe czy J. zaspany nad ranem przeżył olbrzymi szok i uwierzył w pobyt sarny, czy może myślał że to jakaś zjawa.

Brak komentarzy: